top of page

„Co wieś to obyczaj”

  • Zdjęcie autora: W kiyrpcach ku niebu
    W kiyrpcach ku niebu
  • 1 sty 2021
  • 3 minut(y) czytania

Autorstwa Szymona Sołtysa od Kubusia / z Pustki,

na podstawie wspomnień rodzinnych z Frydmana i Dursztyna.



Różne są zwyczaje i wigilijne obrzędy na Podhalu. W Wigilię Bożego Narodzenia, prawie każdego, obowiązuje ścisły post. Dzieci powinny sprawować się cały dzień spokojnie, pracować pilnie, aby jak to rodzice powtarzają, cały rok były grzeczne, jak w ten święty dzień- “jako w Willijom taki cały rok”. Kiedy pierwsza gwiazdka ukaże się na niebie, zaraz gazda spieszy do stodoły i zrobiwszy snop z nie wymłóconego jeszcze owsa, wchodzi z nim uroczyście do izby, chwaląc przy tym Pana Boga.


Wierzono też, że bydlęta, w noc wigilijną, rozmawiają o gospodarzu, o tym jakie będą urodzaje w tym roku, czy będzie się szczęściło gospodarstwu i ile lat ma gazda jeszcze do przeżycia. Oczywiście, wiadomo, że tylko człowiek święty mógłby taką rozmowę zrozumieć i podsłuchać. Następny zwyczaj to rozścielanie przez gaździnę snopu pod stołem- wierzono że na tym sianie przyjdzie na świat maleńki Jezus. Stół powinien być nakryty białym obrusem, pod obrus kładziemy sianko, a gospodyni rozkłada opłatki i talerz z miodem. Przed samą wieczerzą (Willijom), wszyscy klękają do modlitwy, prosząc Boże Dzieciątko, aby im raczył błogosławić przez cały rok we wszystkim. Teraz jest czas zasiąść do wspólnego stołu, oglądając się za siebie, upewniając się, czy aby każdy dostrzega swój cień (aby w następnym roku nie zabrakło nikogo przy stole).


Podczas Willijom obowiązuje kilka niezbędnych zwyczajów i zasad. Każdy z domowników musi mieć założone jakiekolwiek obuwie (aby ustrzec się przed bolokami- wrzodami), mieć przy sobie jakieś pieniądze (aby być zamożnym w nadchodzącym roku). Po rozpoczęciu Wigilii, swoja łyżkę należy cały czas trzymać w ręku (jest to zapowiedź spotkania się w wspólnym gronie także podczas następnej Wigilii). Podczas wieczerzy nie wolno, pod żadnym pozorem, wstawać od stołu (może to zrobić tylko gaździna, krzątająca się wokół uroczystości ). Obowiązuje też zakaz popijania dań wigilijnych jakimkolwiek napojem (mówi się, że inaczej ptaszki wydziobią wszystko ziarno w nowym roku). Gospodarz, życząc wszystkim zdrowia i szczęścia, macza opłatek w miodzie i łamie się nim z żoną, dziećmi i domownikami, a inni podążają jego przykładem.


Po dzieleniu się opłatkiem, gospodyni kładzie łyżki (jedną dodatkowo dla niespodziewanego gościa) oraz jedną, wielką miskę, do której będą nakładane kolejne, koniecznie bezmięsne dania. W misce po kolei znajdą się: kapusta, groch, fasola, barszcz, smażone grzyby (podczas serwowania grzybów gaździna otwiera drzwi patrząc w stronę lasu - aby w nowym roku grzybobranie było także obfite). Dalej w misce są serwowane: ryba, juha z grulami, pierogi oraz kompot z suszu (na którego czekało się najdłużej). Po zakończeniu obiadu, jest czas na krótką modlitwę dziękczynną. Z poszczególnych resztek obiadu robi się także wigilijną polewanke dla bydła (w ten sposób wyróżniano krowy bo “wół w stajence Pana Jezusa ogrzewał i przewoził go przez wodę"). Resztę jedzenia w garnkach, zostawiano bez przykrywki, całą noc na piecu, z nadzieją że Ci co już umarli będą mogli także posilić się obiadem z Willijom. Tuż po Wigilii, panny z każdego domu wychodziły na zewnątrz (na pole), nasłuchując z której strony odezwie się szczekanie psów, bo według tradycji, z tej strony dana panna znajdzie kawalera. Natomiast, kawalerzy po Wigilii wyruszali na kolędę, odwiedzając sąsiednie rodziny, zanosząc im śpiew i Wesołą Nowinę.

O północy, wszyscy zbierali się w kościele, gdzie huczne i uroczyste Bóg się rodzi… oficjalnie zwiastowało Narodzenie Pana. Po powrocie z pasterki, pierwszy domownik, który wchodził do izby, zaczynał winsowanie (świąteczne życzenia), które do dzisiaj cieszy się wielką popularnością na całym Podtatrzu. Kawalerzy po raz kolejny wyruszali z domu, tym razem były to tradycyjne podłazy, czyli odwiedzanie domów swoich wybranek, gdzie sypali owies i składali świąteczne życzenia (winsowanie) :

Na scynście, na zdrowie, na to Boze Narodzynie, Coby sie Wom dażylo, mnożylo kozde stworzynie! Coby sie Wom darzyły kury cubate, gynsi siodłate. Cobyście mieli telo wołków, kielo w dachu kołków. Telo cielicek, kielo w lesie jedlicek. Telo łowiecek, kielo mak mo ziorecek. Telo krów, kielo w sąsieku plów. Coby sie Wom darzyły dzieci - kielo przy piecu śmieci. W kozdym kątku po dzieciątku, a na pościeli troje. Ino cobyście nie pedzieli, ze to ftore moje! Na scynście, na zdrowie, na tyn Nowy Rok! Coby Wom wypod z pieca bok! Coby Wom z pieca wypadła ruła! Coby Wom gaździna zhrubła! Coby Wom nicego nie chybiało, Z roku na rok przybywało. A do reśty - cobyście byli scynśliwi i weseli, Jako w niebie janieli, hej!

Comments


bottom of page